Kościoły,  Zabytki,  Zamki i Pałace

3 kościoły, 2 zamki – objazdowa wycieczka w okolicach Sandomierza

Epidemia koronawirusa wciąż daje nam się wszystkim we znaki. Najbardziej cierpi branża turystyczna, wiele obiektów jest obecnie niedostępnych dla turystów. Dzisiaj chcielibyśmy cofnąć się w czasie do pięknej jesieni 2019, kiedy świat jeszcze był normalny i przypomnieć sobie wycieczkę szlakiem obiektów wpisanych do Kanonu Krajoznawczego Polski, znajdujących się w okolicach Sandomierza. Jest to wycieczka jednodniowa, która bez zbytniego pośpiechu pozwala zobaczyć i zwiedzić 5 różnych obiektów.

  1. Koprzywnica – kościół św. Floriana
  2. Baranów Sandomierski – zamek
  3. Klimontów – kościół św. Józefa
  4. Ujazd – zamek Krzyżtopór
  5. Opatów – kolegiata św. Marcina

Koprzywnica

Pocysterski zespół klasztorny

Koprzywnica to niewielka miejscowość niedaleko Sandomierza, która swoją historią sięga czasów średniowiecza. Podjechaliśmy tam dość wczesnym rankiem, żeby zobaczyć kościół św. Floriana – dawny klasztor cystersów.

Kościół św. Floriana w Koprzywnicy

Cystersi zostali sprowadzeni tu z Francji w XIII w. To właśnie wówczas powstał w Koprzywnicy klasztor, który w ciągu kolejnych stuleci był wielokrotnie przebudowywany, co widać po mieszance stylów architektonicznych. Nie wchodziliśmy do środka, ponieważ akurat trwała msza. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy w dalszą drogę.

Kościół św. Floriana w Koprzywnicy – zabudowania klasztorne

Ciekawostka: w czasach przedchrześcijańskich istniał tu silnie rozwinięty ośrodek kultu ognia. Współcześnie w Wielką Sobotę po rezurekcji odbywają się tu tzw. „bziuki”, czyli procesja rezurekcyjna, podczas której strażacy „plują ogniem” wydmuchując naftę na zapalone pochodnie. Tradycja ta istnieje od tak dawna, iż nikt nie pamięta skąd się wzięła. Kto wie, może swą historią sięga czasów słowiańskich – zwyczaje rozpalania świętych ognisk, tzw. „sobótki” są wspólne dla całej przedchrześcijańskiej Europy. Kościół nie mogąc wyplenić głęboko zakorzenionych tradycji zwykle po prostu asymilował je z obrzędowością chrześcijańską. Stąd również zwyczaj święcenia ognia właśnie podczas rezurekcji. Może kiedyś, kiedy ta pandemia wreszcie się skończy, wybierzemy się zobaczyć to niezwykłe widowisko.

Baranów Sandomierski

Zamek

Zamek w Baranowie Sandomierskim to perełka renesansowej architektury, a choć historia nie obeszła się z nim łaskawie, to na szczęście przetrwał do dziś, został odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Niestety wiele takich obiektów nie miało tyle szczęścia.

Zamek w Baranowie Sandomierskim
Dziedziniec zamku w ostrych promieniach słońca

Miesiące letnie są najchętniej wybierane na urlopy i rodzinne wyjazdy. My jednak, zwłaszcza na wypady krajoznawcze, polecamy poczekać do jesieni. Ta wycieczka miała miejsce w drugiej połowie października. Piękna pogoda, bez męczącego letniego upału, kolorowe jesienne drzewa i brak tłumów turystów (mówimy oczywiście o czasie przed pandemią, kiedy nie było ograniczeń).

Renesansowe krużganki otaczające dziedziniec.

Dziedziniec zamku otaczają renesansowe krużganki zdobione kolorowymi polichromiami przedstawiającymi szlacheckie herby rodowe.

Polichromie przedstawiające szlacheckie herby.
Październik 2019 – kiedy jeszcze można było zwiedzać świat bez maseczek…

Piękne wyposażenie wnętrz nie jest oryginalne. Zamek spłonął pod koniec XIX w., a jego właścicieli nie stać było na odbudowę. I choć późniejszy właściciel odrestaurował go i ponownie wyposażył, II wojna światowa doprowadziła do kolejnej ruiny zamku. Najpierw zajęli go Niemcy, lecz prawdziwej dewastacji dokonali Sowieci, którzy rozpalali we wnętrzach ogniska z zabytkowych mebli. Renowacji zamek doczekał się dopiero w latach 60., a swoje wy­po­sa­żenie otrzymał ze zbio­rów wła­snych Mu­zeum Naro­do­wego w Warszawie.

Wnętrza zamku w Baranowie Sandomierskim

W podziemiach mieści się muzeum historyczne z kolekcją zbroi i oręży średniowiecznych, a także ciekawostka – łódź wykonana z jednego pnia drzewa. Została wstawiona do muzeum „przez sufit” – zanim położono płyty dziedzińca, dlatego nie da się jej stamtąd wynieść.

Niewidzialni wojowie 🙂
Łódź z jednego pnia drzewa
Zwiedzamy wystawę muzealną

Klimontów

Kościół św. Józefa

Kościół ten jest jednym z najoryginalniejszych dzieł XVII-wiecznej barokowej architektury w Polsce. Nawa główna zbudowana jest na planie elipsy i otoczona obejściem z emporami. Wejście do przedsionka od strony zachodniej znajduje się pomiędzy dwiema czworobocznymi wieżami.

Nawa główna na planie elipsy

Kościół w Klimontowie został ufundowany przez Jerzego Ossolińskiego. Jego brat Krzysztof chciał prześcignąć go we wznoszeniu niezwykłych budowli i postawił zamek Krzyżtopór w Ujeździe, czyli kolejny punkt naszej wycieczki. Jak głosi legenda Klimontów i Ujazd łączył podziemny korytarz wysypany cukrem, po którym – jak po śniegu Ossolińscy przemieszczali się saniami.

Ujazd

Zamek Krzyżtopór

W czasach, w których go zbudowano był jedną z największych rezydencji w Europie. Jest to unikatowy zabytek zachowany w formie trwałej ruiny dostępnej do zwiedzania. Zamek Krzyżtopór łączył w sobie cechy fortecy i magnackiej rezydencji.

Monumentalne mury zamku Krzyżtopór
Część obiektu współcześnie zadaszono, żeby zabezpieczyć budowlę.

Zamek zajmuje powierzchnię 1,3 hektara. Był naprawdę niezwykłą rezydencją, dzisiaj trudno zweryfikować wszystkie relacje, ale ponoć sala jadalna posiadała szklany strop, nad którym umieszczone było akwarium z egzotycznymi rybami.

Zamek można zwiedzać samodzielnie podążając jedną z pięciu wytyczonych tras, które kluczą i przecinają się w tym olbrzymim labiryncie. Nietrudno zboczyć z wybranej trasy i nagle zorientować się, że wędrujemy już zupełnie inną. Jedna z wytyczonych tras, oznaczona kolorem czerwonym, to trasa dla odważnych – to krótkie przejście przez piwnice o bardzo niskim stropie i wymaga doświetlenia latarką.

Kąpiel na parkingu 🙂

Październikowy dzień – choć dopisał piękną pogodą, to jednak jest dość krótki. Przed nami ostatni punkt wycieczki szlakiem obiektów wpisanych do Kanonu Krajoznawczego.

Opatów

Kolegiata pw. św. Marcina

Ostatni punkt programu – kolegiata św. Marcina w Opatowie. To jeden z najcenniejszych zabytków architektury romańskiej w Polsce. Jest jednym z nielicznych romańskich kościołów, który w tak dobrym stanie dotrwał z XII w. do naszych czasów. Oczywiście był przebudowywany w późniejszych wiekach, a jego wnętrze zyskało piękne różowo-błękitne barokowe polichromie.

Zagadkowe pozostają początki istnienia kolegiaty – zapomniane w mrokach dziejów. Już w XV w. zastanawiano się kto ufundował świątynię – Jan Długosz wysnuł teorię, że wybudowali ją Templariusze, sprowadzeni z Ziemi Świętej przez Henryka Sandomierskiego. Inne teorie mówią o zakonach benedyktynów lub cystersów, choć przeczy temu brak zabudowań klasztornych.

Mając więcej czasu warto zobaczyć jeszcze w Opatowie zabytkową zabudowę miasta i podziemia opatowskie – podobnie jak w Sandomierzu trasa podziemna po piwnicach i składach dawnych kupców. Niestety to już koniec naszej wycieczki. Słońce zaszło, pozostało wrócić do hotelu na sandomierskim rynku…

Rynek 16, Sandomierz
Polub i udostępnij 😉

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial